Powiedz mi, a zapomnę, pokaż mi, a zapamiętam,  pozwól mi zrobić, a zrozumiem
Konfucjusz

„Zróbmy więc leana”! Ale, ale! Łatwo powiedzieć – trudno zrobić!

Jak zacząć, jak spróbować, kiedy jeszcze nie wiemy, czy ten lean jest dla nas? Przecież nie jesteśmy fabryką, przecież nie produkujemy dla automotive! Nie będziemy budować w ciemno struktury, nie będziemy inwestować w ciągłe doskonalenie, nie będziemy tworzyć obszarów modelowych nowej filozofii. Nie? Nie! No i bardzo dobrze! Bo po to właśnie została wymyślona gra symulacyjna Architeka®. Bo z Leanem jest trochę tak, jak z piwem: jeśli chcesz się go napić, to po co od razu kupować cały browar? Na początek zagrajmy, na początek porozmawiajmy o grach symulacyjnych. Ale po kolei…

Szkolenia to wiedza, warsztaty to umiejętności.

czym są gry symulacyjne? Jedną z najbardziej efektywnych metod, łączącą dostarczanie wiedzy z jej natychmiastową, praktyczną weryfikacją, poprzez obserwację efektów naszych działań.

I będę bronił tego twierdzenia jak niepodległości. Sami oceńcie, czy ma to sens:

  • krótkie wprowadzenie teoretyczne, przedstawienie narzędzi
  • planowanie działań naszego eksperymentu i samo działanie
  • kilka, kilkanaście minut i następuje natychmiastowa weryfikacja rezultatów – czy osiągnęliśmy to, czego się spodziewaliśmy?
    • Jeśli TAK, to dlaczego?
    • Jeśli NIE, to czego się nauczyliśmy (w lean nie ma porażki – jest tylko nauka)?
  • co możemy zrobić w kolejnym kroku?
  • i to, co najważniejsze: w jaki sposób możemy wykorzystać to, czego się nauczyliśmy (przez doświadczenie) w naszej codziennej pracy, w naszej organizacji.

Proste? Więc przechodzimy do kolejnej rundy…

W ciągu dwóch dni trwania gry, jej uczestnicy biorąc udział w jej 5 – 6 rundach mogą odbyć w miniaturze podróż do świata leanu. Nie tylko oglądać prezentacje, ukazujące sukcesem zakończone wdrożenia, a doświadczyć rzeczywistego smaku sukcesu (lub małej dawki goryczy porażki) odchudzania procesów usługowych. Przekonać się na własnej skórze o sile cyklu PDCA.

Nie tylko dzieci lubią się bawić, dlaczego nie zaprosić do zabawy dorosłych? Do uczestnictwa w grze, która bawiąc – uczy (jak komiksy Papcia Chmiela 😉)? Lean też może być świetną zabawą a nie tylko żmudnym poszukiwaniem marnotrawstwa. Muda – nuda! Co to, to nie!

A da się zrobić grę symulacyjną bez klocków Lego? Pewnie, że tak! Architeka® to taka trochę „planszówka” – a kto z nas nie lubi „planszówek”? Zagramy? Jeśli jeszcze Was nie przekonałem, to tytułem wstępu opowiem Wam pewną historię…

W pewnym biurze architektonicznym pracował sobie Lesio Kubajek. Zdolny, z duszą artystyczną i zamiłowaniem do hazardu. Konkretnie to do toto-lotka i wyścigów konnych. Biuro radziło sobie jako tako. Wygrywało nawet jakieś konkursy, zdobywało jakieś nagrody. Wszystko jednak kosztem nadgodzin, nieustannego gaszeniem pożarów, użerania się z urzędami, deadline’ami, pracą w ciągłym stresie, czasem na granicy „prawa” (no bo jak nazwać nieudany napad na pociąg, aby wykraść projekt – plagiat konkurencji?). Brzmi znajomo? Znacie tę historię? Pewnie tak, to przecież opowieść pióra Joanny Chmielewskiej, „Lesio”. Czy jednak „Lesio” był inspiracją dla autorów Architeki®? Czy może potrzeba Klienta, który chcąc rozpocząć podróż leanową swej firmy usługowej, potrzebował czegoś bardziej skrojonego do swoich potrzeb niż standardowa produkcyjna gra lean? 

Pytasz „a co ta historia ma wspólnego z naszą grą?”. Wspólne jest Miejsce: wcielamy się w zespół pracowniczy biura architektonicznego i współpracujących urzędników, i Chaos – w grach jak w filmach z Hollywood: im gorzej (na początku), tym lepiej (w kolejnych rundach). I dobrze, bo my nie z tych, co to dla nich „no problem!”

Mamy więc naszą Firmę, naszą firmę nieprodukcyjną. Mamy nasz proces. Proces usługowy, czy około produkcyjny. Tworzymy projekty architektoniczne, odpowiadając na potrzeby najważniejszej osoby w naszym biurze – Klienta. Grając w Architekę® będziemy mogli skorzystać z naszego doświadczenia biurowego/usługowego,  a także z doświadczeń życia osobistego. Nawet, jeśli nie budowaliśmy domu, to pewnie coś tam remontowaliśmy w naszym mieszkaniu, coś zmienialiśmy w ogródku czy na działce. A na pewno współpracowaliśmy z urzędami. Nie? Nie robiliście tego nigdy? To może chociaż znacie kogoś, kto doświadczał tych dróg przez mękę? 😉

Oj! Chyba jeszcze nie wszystkich przekonałem?

Bo my nie jesteśmy biurem architektonicznym, więc ta gra nie jest dla nas!”. ”Jeśli gra odbiega od realiów naszego biznesu, to po co w nią grać? Poszukamy czegoś bardziej dopasowanego do naszej branży, nie warto!

Warto, oj warto! Czy biuro czy nie biuro, czy architektura czy procesy okołoprodukcyjne – tak naprawdę nie ma to większego znaczenia. A nawet im dalej, tym lepiej. Dlaczego? Dlatego, by nie skupiać się na narzędziach, aby nie analizować dokumentacji gry pod kątem „u nas wygląda to inaczej, mamy inne procedury” a skoncentrować się na podejściu do doskonalenia, na metodach, na sposobie myślenia, który chcemy wbudować w naszą organizację. Aby czerpać z pracy zespołowej, z dzielenia się doświadczeniem, refleksją nad efektami prostych, szybkich zmian. No bo jeśli w czasie gry udało się uzyskać taką imponującą poprawę efektywności procesu, to w czym jesteśmy gorsi w realnym świecie? Dlaczego ma nam się nie udać? Spróbujmy!

I jeszcze jeden, choć może nietypowy powód, by zagrać. Jeśli lean dotyczy eliminacji zmienności to … gry symulacyjne są świetnym narzędziem pierwszego kontaktu. To możliwość wyrównania poziomu wiedzy, to miejsce bezbolesnych eksperymentów na „żywym organizmie” naszej firmy. To poligon pracy zespołowej. To często bliskie spotkania trzeciego stopnia z zarządzaniem wizualnym, to doświadczenie codziennych spotkań operacyjnych i szybkich cykli PDCA, szybkich eksperymentów. To dostarczenie zespołowi okularów, przez które jego członkowie patrzeć będą na swoje miejsce pracy w identyczny sposób: dostrzegając wartość (wszystko pozostałe to marnotrawstwo lub strata), widząc strumień wartości („my i nasz wspólny cel” a nie „ja i interesy mojego działu”), sprawiając, że wartość zacznie płynąć, że pozwolimy klientowi wartość wyciągać, że znajdziemy czas na doskonalenie. Doskonalenie naszych procesów i siebie.

Typowe reakcje uczestników? „A jak szło innym grupom”? Wszak wiele jest dróg do realizacji celu, a każda gra gwarantuje niesamowite emocje. „Nie mogłam w nocy spać, bo myślałam o tym, co drugiego dnia zmienimy u naszych Architektów!” Te wspomnienie też na pewno zostanie na długo w pamięci jej uczestników. I najcenniejsze: „Jeśli w grze nam się udało, to w czym nasza firma jest inna? Widzimy, przecież, że się da, daliśmy radę, lean działa!”

To co? Kiedy zagramy? 😊

ZOBACZ TEŻ

gra Architeka®

szkolenie Lean Service- jak doskonalić firmę usługową?